Datavideo MGB-5

Dylematy językowe zdarzają się prawie zawsze – szczególnie w prasie branżowej. Czy można używać powszechnego slangu technicznego, czy też silić się na nikomu nieznane tłumaczenia, które w języku polskim brzmią często absurdalnie, a czasem nawet śmiesznie? Jest też metoda hybrydowa, gdzie stosuje się polską ortografię w stosunku do słów anglojęzycznych. No cóż… Język to żywa materia, zatem mam nadzieję, że przy najbliższym spotkaniu prof. Miodek nie pogrozi mi palcem. Skąd taki wstęp? Otóż dzisiejszy dylemat dotyczy zjawiska nauczania za pomocą tzw. webinarów. Właśnie między innymi w takim celu zostało stworzone urządzenie MGB-5.

[fusion_dropcap boxed=”no” boxed_radius=”” class=”” id=”” color=”#0a0304″]D[/fusion_dropcap]ługo zastanawiałem się, czym zastąpić słowo webinar. Wniosek? Nie ma to najmniejszego sensu, ponieważ szybko rozwijająca się technologia sama wkracza na pola lingwistów, gdzie natychmiast adaptujemy zwroty (najczęściej angielskie) jako rodzime. Wszak słowo komputer (poza pisownią) nie zostało nigdy zastąpione polskim odpowiednikiem, a takich przykładów im dalej w technikę, tym więcej. Zatem czym jest webinar? Oczywiście już ustaliliśmy, że zwrot jest iście angielski. Samo słowo pochodzi od słów „web” oraz „seminar”. Gdyby połączyć te słowa, to okaże się, że chodzi o „spotkanie w sieci”, ale… nie będzie to randka. Webinar najczęściej jest swego rodzaju formą seminarium online, które ma przypominać realne spotkanie.

Ale dlaczego?
Zdecydowałem się na tak obszerny wstęp, ponieważ pozwoli on lepiej zrozumieć, po co tak naprawdę Data Video stworzyło to urządzenie. Od jakiegoś czasu (głównie ze względu na popularność webinarów) mamy do czynienia z segmentem produktów określanych jako webcast. Ująłbym to tak: urządzenia webcastowe to kwintesencja kunsztu technologicznego wykorzystanego w produktach typu broadcast, tyle że z przeznaczeniem do użytku w sieci. No i właśnie tym jest MGB-5 – procesor, switcher i recorder oraz player w jednym, zaprojektowany tak, aby prowadzić np. wykłady online. Żeby nie komplikować sprawy, producent uwypuklił właściwie dwie istotne funkcje: proste nagrywanie i odtwarzanie w czasie realnym, bez konieczności podłączania urządzeń peryferyjnych, oraz możliwość prostego kluczowania z wykorzystaniem kolorów. Tu zdaje się też niepotrzebnie wtrąciłem polskie tłumaczenie. Zmierzam do tego, że opcje chroma key zostały uproszczone do granic możliwości, czyli odtwarzając dowolne tło, można umieścić na nim, załóżmy, postać. Jeszcze prościej będzie wyjaśnić funkcjonalność tego urządzenia na realnym przykładzie. Załóżmy, że prezenterka telewizyjna „pogodynka”, ze względu na strajk pozostałych pracowników, została na placu boju sama. Wyłączając konieczność transmisji, światła w studiu oraz pracy operatorów kamer i miliona innych rzeczy, dla których telewizja nie może strajkować, teoretycznie „pogodynka” poradzi sobie z jedną statycznie ustawioną kamerą. Nasza bohaterka jest w stanie sama zarejestrować swój wykon i to z tłem przedstawiającym zdjęcie satelitarne lub zalanie i wichury w danej miejscowości. Jak to bywa w produktach Data Video, będziemy potrzebować jedynie kilku dodatkowych, niezbędnych komponentów. Jeśli chcielibyśmy skorzystać z opcji green screen, proszę bardzo. Teraz na naszej powierzchni, która jest ekranem green, wystarczy wyświetlić schemat (siatkę) w celu kalibracji. Chodzi o to, aby skalibrować kamerę w taki sposób, aby nasza prezenterka wiedziała, w jakim rejonie może się poruszać. Oczywiście pogodynka może pracować w komfortowych warunkach i zawsze mieć realny monitoring tego, co trafi do widzów. Dlatego istotnym jest, aby kalibrację przeprowadzić z urządzeniem peryferyjnym, które jest właściwie odmianą promptera. Pogodynka, patrząc prosto w kamerę, za pomocą naszego promptera zawsze będzie widziała, w którym rejonie tła się właśnie znajduje i czy czasem nie zasłania wartości temperatury dla Warszawy i Suwałk. Tym urządzeniem peryferyjnym jest LBK-1, który sprzężony z naszym systemem, wykorzystując dwukierunkowe lustro i dwudziestodwucalowy ekran LCD, jest idealnym rozwiązaniem do podglądu w czasie realnym usytuowania prezentera w stosunku do tła. No dobrze, ale co ze zmianą tła? Otóż pani prezenterka nadal może poradzić sobie sama. MBG 5 może współpracować z przełącznikiem nożnym, gdzie poza kadrem kamery osoba prowadząca inicjuje konkretną, zaprogramowaną wcześniej zmianę. To nie wszystko! Kiedy zajdzie potrzeba wykonania odręcznego rysunku czy zaznaczenia punktu na danym tle bardzo proszę. MGB 5 może współpracować z elektronicznym piórem, które i owszem trzeba skalibrować podobnie jak nasz prompter, ale po tej czynności można korzystać również i z takiej formy prezentacji. Nie chciałbym prowokować pracowników telewizji do strajku, ale przypominam sobie sytuację z lat pięćdziesiątych, gdzie próba zautomatyzowania oświetlenia w jednym z amerykańskich studiów telewizyjnych skończyła się sabotażem pracowników, którzy bali się, że ich zawód po prostu przestanie istnieć. Zatem mam nadzieję, że tak doskonałe rozwiązania w webcast nie będą miały wpływu na pracowników korzystających raczej z rozwiązań broadcast.
Tyle żartów
A teraz do konkretów. Nasz procesor został wyposażony w trzy niezależne tory wejściowe. Dwa z nich to złącza HDMI. Ten ostatni to złącze typu BNC przystosowane do przyjmowania sygnałów w standardach SD/HD/3G-SDI. W sposób analogiczny wyposażono procesor w tory wyjściowe. Sam zabudowany rekorder rejestruje dane obrazu w formacie H.264 4:2:0 oraz dźwięk w rozdzielczości 16 bit z próbkowaniem 48 kHz. W związku z tym, że w przypadku obróbki cyfrowej i przesyłu danych prawie zawsze powstaje latencja między obrazem a dźwiękiem, w procesorze przewidziano możliwość opóźnienia dźwięku w zakresie od 10 do 700 ms. Złacze RJ? A jakże! Przecież to urządzenie zostało wyprodukowane w klasie webcast. I w związku z tym ma support dla następujących protokołów: TS poprzez TCP/UDP (unicast & multicast); RTSP poprzez HTTP/TCP/UDP; (RTSP Elementary Stream) RTMP(Publish). Coś jeszcze potrzeba?
Jakieś pomysły?
Większość, dajmy na to, youtuberów korzysta z softwarowej obróbki wideo po nagraniu materiału. Ci bardziej popularni i owszem mają budżet na tzw. live streamming z zaangażowaniem osób trzecich. Z tym urządzeniem absolutnie można stać się samowystarczalnym wykładowcą webinarów czy youtuberem z live streammingiem prosto z domowego studia.

TEKST: Paweł Murlik, AVIntegracje