Pamiętam, że gdy w 2018 roku wraz z prasą z całego świata, przedstawicielami organizatora targów, ISE Events, władz Barcelony i Katalonii spotkaliśmy się w barcelońskim ratuszu, gdzie oficjalnie zaprezentowana została nowa siedziba targów, chyba żaden z nas nie domyślał się, że to będzie tak duża rewolucja. Po części oficjalnej zostaliśmy przewiezieni do kompleksu hal Fira de Barcelona Gran Via. Oczywiście pusty obiekt, bez zabudowy targowej i nie wypełniony po brzegi gośćmi, nie zdradzał pełnego potencjału, ale już wtedy widać było, że kompleks doskonale sprawdzi się jako nowa siedziba ISE.
Mike Blackman wspominał wtedy, że targi „przenoszą się z małego domku do wielkiego domu z ogrodem”. Szybko okazało się jednak, że to nie „domek z ogródkiem”, ale ogromna willa rodem z Malibu, pełna światła, przestrzeni, możliwości, z wpadającym przez okna słońcem. Prawie cztery lata później, dokładnie 10 maja o godzinie 10:00, wystartowała pierwsza edycja targów Integrated Systems Europe w Barcelonie. Chyba wyrażę nie tylko swoje zdanie, ale także większości gości i wystawców, gdy powiem, że to była najlepsza jak do tej pory edycja targów, w najlepszym miejscu, jakie można było sobie wyobrazić jako nowy dom dla takiej imprezy.
Zapraszamy do lektury rozmowy z jedną z najważniejszych postaci świata AV, dyrektorem targów Integrated Systems Europe, Mikiem Blackmanem i jego przemyśleń na temat pierwszej edycji oraz kilku naszych subiektywnych refleksji.

Klimat i pogoda to elementy, które chwaliła większość uczestników tegorocznych targów i które można było docenić już wysiadając z samolotu. Któż z nas nie przemarzł w Amsterdamie, nie miał w najlepszym razie opóźnionego, a często odwołanego z powodu pogody lotu i nie został przewiany już w drodze z autobusu do hal. Oczywiście i tak większość czasu targowego spędza się w zamkniętych halach, ale ileż przyjemniej jest widzieć słońce, wychodząc po całym dniu spędzonym między stoiskami, czy oderwać się na chwilę od spotkań i zjeść lunch lub wypić kawę na położonym w pełnym słońcu tarasie zlokalizowanym między halami. Miasto Barcelona to kolejny bardzo silny punkt tegorocznej edycji. Wprawdzie czasu w tygodniu targowym jest zawsze za mało, ale po całym dniu spotkań bardzo miło było spędzić chwilę przy hiszpańskich tapasach w otoczeniu wyjątkowych budowli projektowanych m.in. przez Gaudiego. Byli również tacy, którzy dzień zaczynali i kończyli od La Barcelonety, hiszpańskiej plaży wypełnionej już w maju plażowiczami i amatorami sportów wodnych. Rano plaża, później biznes, a na koniec dnia znów spacer brzegiem morza. Czy trzeba więcej do szczęścia?
Wracając jednak do samej infrastruktury targowej. Bardzo duży udział w niewątpliwym sukcesie tegorocznej edycji miał sam kompleks wystawienniczy Fira de Barcelona Gran Via, gdzie zorganizowane zostały targi Integrated Systems Europe 2022. To jeden z największych i najnowocześniejszych w Europie obiekt z wieloma przemyślanymi rozwiązaniami ułatwiającymi poruszanie się po nim. Dzięki temu, że był on projektowany i budowany już w dwudziestym pierwszym wieku, jego twórcy mogli zaczerpnąć wiedzę z innych podobnych obiektów z całego świata, równocześnie eliminując ich słabe strony. Kluczową rolę odgrywa tutaj szeregowy układ budynków, zapewniających bardzo łatwą komunikację i nieutrudniony przepływ nawet największych tłumów zwiedzających.
Tutaj do głosu również dochodzi olbrzymia powierzchnia hal i ich możliwości. Każda z przestrzeni wystawienniczych wchodzących w skład kompleksu zapewnia odpowiednią wysokość, umożliwiającą budowę jeszcze bardziej wymyślnych stoisk i lepszą prezentację produktów, a odpowiednio duża powierzchnia umożliwiła zaprojektowani szerokich korytarzy ułatwiających komunikację. A gdy już jesteśmy przy komunikacji, na wiele słów uznania zasługuje również to, w jaki sposób rozwiązany został transport w trakcie targowych dni. Z pewnością jednym z kluczowych czynników, które zdecydowały o przeniesieniu targów do Barcelony, była właśnie świetnie rozwinięta sieć metra oraz wspomagające ją autobusy czy bardzo wygodne lotnisko. Co więcej, wystarczyło tylko zeskanować targowy identyfikator, aby na czas całej imprezy otrzymać bezpłatną kartę umożliwiającą poruszanie się po całej Barcelonie, w tym również podróż na lotnisko. Przy tym spóźnione, przepełnione i tkwiące w korkach targowe autobusy, które pamiętamy z Amsterdamu, wypadają, najdelikatniej rzecz biorąc, blado.
Do czego przyzwyczaili nas już na przestrzeni lat organizatorzy targów, tegoroczna edycja mogła pochwalić się przebogatym programem wydarzeń dodatkowych, szkoleń, warsztatów i konferencji, w trakcie których można było otrzymać olbrzymią dawkę wiedzy związanej z bardzo różnymi obszarami sektora AV/IT. Zachęcamy do lektury rozmowy z dyrektorem targów Integrated Systems Europe, który podzielił się z nami wrażeniami z pierwszej edycji w Barcelonie.

Mike Blackman. O pierwszej edycji targów ISE w Barcelonie

Oficjalne przecięcie wstęgi zainaugurowało targi dokładnie 10 maja o godzinie 10:00.

Łukasz Kornafel, „AVIntegracje”: Na wstępie chciałbym przede wszystkim nie tylko od siebie, ale od większości wystawców i odwiedzających, z którymi miałem okazję rozmawiać w trakcie targowych dni, złożyć na Twoje ręce ogromne gratulacje za organizację tej edycji w Barcelonie. Wszyscy zgodnie mówią, że zarówno miasto, jak i sam kompleks wystawienniczy są fantastyczne i dają ogromne możliwości. Tutaj czuję się zdecydowanie inną energię niż w Amsterdamie. Jakie są twoje odczucia?
Mike Blackman, Integrated Systems Europe: Dziękuję, mogę tylko powtórzyć to samo za nimi. Docierają do nas tylko pozytywne opinie i to zarówno od wystawców, jak i odwiedzających. Jest tutaj po prostu niesamowicie. Już od momentu, kiedy wystawcy weszli tutaj po raz pierwszy, każdy z nich zwrócił uwagę na to, że konfiguracja hal sprawia, że poruszanie się po całej wystawie jest znacznie łatwiejsze. Dotyczy to również wwożenia i wywożenia sprzętu na stoiska. Również konstrukcja i wysokość hal pozwoliły na wybudowanie znacznie lepszych, bardziej atrakcyjnych stoisk. Kolejną rzeczą, którą tutaj zrobiliśmy, a nie było to możliwe w Amsterdamie ze względu na ograniczenia dostępnej przestrzeni w halach RAI, to bardzo szerokie, komfortowe aleje między stoiskami i halami. To znacznie ułatwiło przepływ zwiedzających w całym kompleksie. Nie mamy tutaj kolejek i miejsc, w których gromadziły się tłumy, tak jak było to w Amsterdamie. Ta przestrzeń pozwoliła również na znacznie lepszą prezentację produktów, które nie muszą być tak bardzo skupione, ale mogą być oglądane przez odwiedzających z odpowiedniego dystansu.

Słyszałem od jednego z wystawców bardzo interesującą opinię, że kompleks RAI był bardziej jak mały, spożywczy sklepik osiedlowy, a tutaj mamy wielką, piękną, luksusową galerię handlową.
Muszę powiedzieć, że kompleks RAI był przez wiele lat bardzo dobrym kompleksem dla naszych potrzeb. To jednak obiekt, który został zbudowany wiele lat temu i chociaż przez lata był rozwijany i rozwijany, to w pewnym momencie okazało się, że jest to dla nas za mała przestrzeń. Kompleks Fira de Barcelona został zbudowany od razu w całości, jako jedna, spójna, kompletna przestrzeń. Twórcy obiektu mieli do dyspozycji odpowiednią przestrzeń w sercu Barcelony i mogli od A do Z zaplanować i przemyśleć całą koncepcję.Dodatkowo, tworząc barcelońskie hale, projektanci uczyli się i inspirowali innymi, podobnymi kompleksami z całego świata.
Gdy spojrzymy na starą część Fira de Barcelona, to wygląda ona dosyć podobnie jak RAI w Amsterdamie. Nasza nowa siedziba to nowoczesne, przestronne centrum wystawiennicze, które dużo lepiej pasuje do potrzeb i wymagań ISE.

Mike Blackman. O pierwszej edycji targów ISE w Barcelonie

Nowym domem targów ISE stał się nowoczesny i wielofunkcyjny kompleks wystawienniczy Fira de Barcelona Gran Via. W trakcie pierwszej edycji ekspozycja została zlokalizowana na powierzchni ponad 55 tysięcy metrów kwadratowych, gdzie swoje technologie i premierowe urządzenia prezentowało 844 wystawców z całego świata.

Wielu wystawców i odwiedzających zwróciło uwagę na to, że w halach czuć przestrzeń, a w niektórych miejscach można mieć nawet poczucie, że jest dużo wolnego, możliwego jeszcze do zagospodarowania miejsca. Czy w kolejnych latach ta ilość wolnego miejsca się zmniejszy i hale zostaną szczelniej wypełnione?
Zdecydowanie tak. Pamiętajmy, że wciąż jeszcze odczuwamy skutki pandemii. W tym roku na targach nie pojawiło się np. ponad 300 naszych klientów z Azji. Normalnie, we wszystkich halach w trakcie ISE2022 gościlibyśmy ponad 1300 wystawców, a łącznie jest ich w tym roku 844. Wynika to przede wszystkim z ograniczeń w możliwościach podróżowania obywateli Chin i kilku innych krajów, sytuacji w Ukrainie, ale także tego, że nasze siostrzane wydarzenie InfoComm w Orlando odbędzie się zaledwie trzy tygodnie po ISE. Z tego powodu na przykład kilka amerykańskich firm stwierdziło, że z powodów logistycznych nie będzie mogło stawić się na obydwu imprezach.

Cofnijmy się na chwilę do lutego 2022, wtedy to ogłoszona została przez Was decyzja, że jednak targi nie odbędą się w planowanym wcześniej terminie i zostaną przełożone na maj. Czy mógłbyś się podzielić z nami Twoimi przemyśleniami i głównymi czynnikami, które wtedy stały za tą decyzją?
Jeszcze na koniec grudnia czuliśmy, że będziemy w stanie zorganizować pierwszą edycję w Barcelonie w lutym, czyli tak jak planowaliśmy i w czasie, gdy z historycznego punktu widzenia zawsze odbywała się nasza impreza. Jednak na początku tego roku zobaczyliśmy, że liczba przypadków COVID-19 w Barcelonie nie spada. Zgodnie z prognozami przedstawionymi nam wtedy przez władze, ta redukcja miała nastąpić dopiero w połowie lutego i na początku marca. Uważaliśmy, że liczba przypadków jest zbyt duża, aby impreza mogła się odbyć. Przyznaję, to była bardzo trudna decyzja, ale zaangażowaliśmy do jej podjęcia wraz z nami bardzo wielu wystawców, których uważnie słuchamy. Stworzyliśmy specjalną komisję składającą się z najwyższej kadry kierowniczej największych firm obecnych na targach ISE. W skład komisji weszło ponad 40 członków, na stanowiskach prezesa zarządu lub vice prezesa. Rozmawialiśmy z nimi bardzo długo, pokazaliśmy twarde dane, informacje, które do nas docierały, nasze prognozy i na podstawie wszystkich tych elementów zostaliśmy poproszeni o przełożenie imprezy.

Na szczęście mamy maj i w końcu doczekaliśmy się możliwości spotkania na ISE. Czy mógłbyś podzielić się z nami, jakie Twoim zdaniem są trzy najważniejsze, najmocniejsze elementy wyróżniające tę edycję targów od poprzednich?
Pierwszy czynnik, o którym bardzo chciałbym tutaj powiedzieć, to niewiarygodne wsparcie, które otrzymaliśmy od władz Barcelony i Katalonii, a także instytucji czy organizacji biznesowych. Wiele słów uznania chciałbym również skierować do prasy spoza branży AV. Prasa branżowa zawsze traktowała nas bardzo dobrze i poświęcała wiele uwagi naszym działaniom w swoich wydawnictwach. Jednak w Amsterdamie nigdy nie przyciągaliśmy uwagi ogólnokrajowych tytułów prasowych, radia czy telewizji. Tutaj wszystkie hiszpańskie i katalońskie media są z nami, cały czas nas wspierają, co daje nam ogromne wsparcie i pozwala dotrzeć do znacznie szerszego grona odbiorców. Mamy tutaj poziom wsparcia, którego nigdy wcześniej nie doświadczyliśmy i jest to czynnik, który pozwoli nam z pewnością odnieść sukces. Drugim elementem jest to, że znaleźliśmy się w momencie, w którym wystawcy i zwiedzający nie mogli się już doczekać spotkania na targach. Każdy chciał, aby impreza się odbyła i, oczywiście, aby w końcu można było spotkać się osobiście. To również przyniosło nam liczne korzyści. Ta potrzeba ponownego powrotu do spotkania i wspólnego czasu. Po trzecie? Hm… To miasto jest wyjątkowe!

Mike Blackman. O pierwszej edycji targów ISE w Barcelonie

Spotkanie z Mikiem Blackmanem w słonecznym ogrodzie położonym pośród targowych hal? W Amsterdamie byłby to pomysł z gatunku nierealnych.

Czy w tym roku na targach są obecni przedstawiciele jakichś zupełnie nowych branż, które nie były widoczne w poprzednich latach?
Tak, jest kilka. Mamy tutaj tzw. „Discovery Zone”, gdzie wystawiają się nowe firmy, wiele startupów. Staramy się pomóc wejść do branży nowym firmom, które dopiero zaczynają. Widzę wiele nowych marek w strefie oświetlenia, firmy zajmujące się produkcją i dostawą treści, oczywiście nowe firmy z branży pro audio. Tak, mogę śmiało powiedzieć, że gościmy wielu zupełnie nowych wystawców.

Wiele osób, również z naszej branży, dzieli świat na przed i postpandemiczny. Jakie są Twoje odczucia? Jak dzisiaj wygląda branża? Widzimy, że branża się odradza. Oczywiście sektorem, który został najbardziej dotknięty w trakcie pandemii COVID-19 była branża live i sektor eventów. Rozmawiając jednak z wieloma przedstawicielami tych branż, widzimy, że biznes odbija się od dna. W najbliższych dwóch latach na pewno będzie to najbardziej rozwijający się sektor, głównie z tego powodu, że firmy działające w tym sektorze odbiły się od zera.
Wiele firmy boryka się również z problemami związanymi z personelem. Wszyscy szukają pracowników. Wyobraź sobie, ktoś pracował przed pandemią w sektorze eventowym. Poświęcał temu dni, noce, weekendy. Gdy nastała pandemia, nagle stracił on źródło utrzymania, więc musiał znaleźć inną pracę. Stabilną, o unormowanych, przewidywalnych godzinach. Dlaczego teraz miałby porzucić tą stabilną, nową rzeczywistość i wracać do tego, co było w przeszłości? Nawet jeżeli była to jego miłość i sens życia.
Oczywiście, niektórym firmom okres pandemii przyniósł również niewiarygodny wzrost. Mowa tutaj przede wszystkim o producentach mających w swojej ofercie rozwiązania do pracy zdalnej, do wideokonferencji, kolaboracji. Rozwiązania z naszej branży okazały się być jednym z czynników, które w trakcie izolacji ocaliły wiele szkół, uniwersytetów czy firm.

Oczywiście zdaję sobie sprawę, jak wiele obowiązków masz w trakcie trwania targów, ale czy mimo wszystko miałeś możliwość, aby przejść się po ekspozycji i zobaczyć prezentowane tutaj technologie i produkty? Co zrobiło na Tobie największe wrażenie?
Za każdym razem, kiedy próbuję pójść na stoiska, ktoś mnie zatrzymuje (śmiech). Mamy na przykład przestrzeń immersyjną, która robi ogromne wrażenie i mnie również rzuciła na kolana. Również ekspozycja, gdzie prezentowany był ekran Samsung „The Wall” była bardzo inspirującą przestrzenią. Ogromna kopuła projekcyjna VIOSO w hali piątej to również coś wobec czego nie można przejść obojętnie. Można chodzić i chodzić i cały czas odkrywać coś nowego, cały czas mówić „wow!”. A odwiedzający mają, niestety, na to tylko pięć dni…

Nie ma zatem żadnych planów na zwiększenie liczby dni targów?
Nie, na razie nie.

Jak wygląda liczba odwiedzających w porównaniu do roku 2020, w odniesieniu tych samych dni targowych?
Te liczby wyglądają bardzo dobrze. Łącznie w trakcie czterech dni odwiedziło nas 43 691 unikatowych gości. W środę, która historycznie jest zawsze najbardziej obleganym dniem targowym, mieliśmy ponad 22 tysiące gości w budynku. To, co zauważyliśmy, to że wielu odwiedzających podejmowało decyzje o przybyciu do nas na ostatnią chwilę, a wielu z nich rejestrowało się już po rozpoczęciu targów.

Co zdecydowało, że w 2023 roku targi odbędą się w „starym terminie”, a więc na początku lutego?
ISE 2023 rozpoczniemy 31 stycznia i potrwają one do 3 lutego. Ten początek lutego jest bardzo znaczący dla naszego rynku. Zdajemy sobie sprawę z tego, że początek roku to dobry czas, aby pokazać nowe rozwiązania i wejść mocnym krokiem w kolejnych dwanaście miesięcy. Po drugie, w maju, bardzo blisko daty ISE mamy InfoComm w Stanach Zjednoczonych, co również ma wpływ na naszą imprezę.
Do zobaczenia w Barcelonie już 31 stycznia!