Pierwszy w Polsce kompletny system interkomowy przygotowany do rentalu. Rozmowa z właścicielem firmy, Mateuszem Kałużą

Parafrazując znane powiedzenie: „Twoja produkcja jest tak dobra, jak system interkomowy, który pracował w jej trakcie”.
Wielokrotnie technicy, obsługa sceny czy reżyserzy pracujący przy największych koncertach, widowiskach telewizyjnych, spektaklach operowych czy teatralnych, przekonali się o tym, że to nie system nagłośnieniowy, mikrofony czy konsolety, ale właśnie łączność może mieć decydujący wpływ na powodzenie realizacji.
Przez wiele lat na rodzimym rynku łączność, przeważnie analogowa i często tylko między dwoma punktami, była traktowanym po macoszemu dodatkiem do dostarczanego sytemu oświetleniowego, multimediów, dźwięku czy wozu produkcyjnego.
To jednak na przestrzeni kilku ostatnich lat uległo zmianie i dzisiaj na świecie, w szczególności przy dużych produkcjach, często jeszcze przed pierwszymi decyzjami sprzętowymi, dokonuje się rezerwacji i wypożycza rozwiązania do łączności między pracującą na planie ekipą.
Tym bardziej cieszy fakt, że niedawno pojawił się pierwszy w Polsce kompletny system interkomowy, który w całości, lub w mniejszych częściach, można wypożyczyć na dowolną produkcję w Polsce i na świecie.

Zainteresowania właściciela firmy CharCo, Mateusza Kałuży od zawsze krążyły wokół dźwięku. W 2008 roku rozpoczął on, jak większość osób pracujących dzisiaj w branży, od pracy na scenie. Najpierw był na niej obecny jako technik odpowiedzialny za opinanie zespołów, a wraz z rozwojem kariery, jako realizator monitorów polskich gwiazd (T.Love, Rafał Brzozowski). W tym samym czasie, za sprawą Michała „Mikersa” Miki, związał się również z produkcjami e-sportowymi, w trakcie których zajmował się realizacją dźwięku dla publiczności podczas największych turniejów gamingowych na świecie.
Wtedy też właściciel firmy CharCo miał okazję pracować z bardzo rozbudowanymi systemami do komunikacji i przekonał się, jak kluczową rolę odgrywają one we współczesnych produkcjach – i sam zdecydował się zainwestować w pierwszy w Polsce kompletny system interkomowy marki Riedel Communications, który można wypożyczyć.

Jak przyznaje właściciel firmy CharCo, Mateusz Kałuża, dzisiejsze produkcje wymagają przynajmniej szesnastu beltpacków. Klienci firmy CharCo mają ich do dyspozycji aż dwadzieścia.

Co zdecydowało o wyborze rozwiązań tego właśnie producenta? Jakie urządzenia pracują w firmie CharCo? I jakie są ich największe zalety? Zapraszamy do lektury rozmowy z właścicielem firmy, Mateuszem Kałużą.

Łukasz Kornafel, AVIntegracje: Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z branżą sceniczną i co sprawiło, że zainteresowałeś się dźwiękiem?
Mateusz Kałuża, CharCo: Wszystko zaczęło się w 2008 roku. Mój kuzyn – Piotr Mrowiec, pracował w rodzinnej firmie zajmującej się kompleksową realizacją imprez. Właśnie to za jego sprawą po raz pierwszy pojechałem do pracy na koncert. Jednak nikt mi nie powiedział, że to wyjazd dwudniowy i po pierwszym koncercie musieliśmy się przerzucić do innego miasta, oddalonego o ponad 300 km.
Piotrek w tym czasie pracował jako technik od sceny. Zachwalał, że jest bardzo dużo czasu wolnego, mało roboty i to fajna praca. Ja jednak pojechałem na tę pierwszą imprezę od razu jako technik od dźwięku i nie było wcale tak kolorowo. Bardzo dużo pracy, wiele przepinek i praktycznie brak wolnej chwili, już nie wspominając o bardzo ciężkim wagowo systemie, który musieliśmy powiesić. Po tych dwóch dniach ciężkiej pracy, wróciłem do domu około 7:30 rano, a niestety o 8:00 zaczynałem moją pracę etatową.
Jednak ta pierwsza impreza bardzo wiele mnie nauczyła, wkręciłem się i przez dłuższy czas jeździłem jako technik dźwięku.
W 2011 roku pojawiła się okazja do zmiany firmy, i tak o to zostałem technikiem dźwięku w tyskiej firmie – Twister. Po odejściu Mikersa, który był tam głównym realizatorem, nastąpiły roszady w ekipie i pojawił się wakat na stanowisku realizatora monitorów. Ze względu na to, że było jeszcze trochę czasu przed sezonem, zdecydowano, że zostanę przeszkolony z konsolet dostępnych w firmie i będę realizował monitory.
W 2015 roku miałem już tak ogromną liczbę zleceń na realizację dźwięku, iż stwierdziłem, że mogę spokojnie rzucić etat i założyć własną działalność, więc tak się stało.
W tamtym czasie głównie pracowałem jako realizator monitorów.
Ogromne znaczenie zarówno dla mojego rozwoju, jak i rozwoju mojej firmy, miało również to, że gdzieś na samym początku mojej pracy z dźwiękiem poznałem Michała Mikę, dzisiaj właściciela firmy 120dB. Michał zawsze mnie motywował, był moim mentorem w wielu sprawach i w końcu sprawił, że zamiast skakać po kilku mniejszych firmach, zacząłem pracować dla jednej dużej firmy – Target Sound z Chorzowa. Zagrzałem tam miejsce na dłużej. Jednak równocześnie, gdy Michał pracował przy wszystkich eventach gamingowych, ja również uczestniczyłem w ich realizacji i robiłem dźwięk dla publiczności, najpierw tej znajdującej się na obiekcie, a z czasem tej znajdującej się przed ekranami TV.
Jak wyglądał rozwój Twojej firmy i Twojej działalności?
Gdy założyłem własną działalność, postanowiłem zainwestować w sprzęt i kupiłem konsoletę Yamaha QL5 i osiem sztuk bezprzewodowego systemu dousznego Sennheiser EW300 IEM G3. Od tego zaczęła się moja działalność rentalowa.
W tamtym czasie na Górnym Śląsku nikt nie miał tylu IEM-ów, a coraz więcej zespołów rezygnowało z monitorów podłogowych. To był zatem strzał w dziesiątkę.
W kolejnych latach rozszerzałem moją ofertę. Zainwestowałem w kolejne bezprzewodowe urządzenia, kolejne systemy douszne i konsoletę.
W 2016 roku niemiecki oddział międzynarodowej ligi e-sportowej, ESL poszukiwał inżyniera dźwięku do katowickiego Spodka na największą gamingową imprezę na świecie – Intel Extreme Masters. Z racji tego, iż 120dB dostarczało tam również swoich ludzi i rozwiązania, Mikers zaproponował mnie na to stanowisko. Niemcy byli bardzo zadowoleni ze współpracy i niedługo po zakończeniu tego eventu zaproponowano mi kolejną sztukę, tym razem w Manili na Filipinach. W tamtym czasie pracowaliśmy w systemie flight case’ów, czyli musieliśmy zrobić wszystko samodzielnie. Od postawienia całej reżyserki z klocków, po rozłożenie paneli interkomowych, położenie światłowodów pomiędzy nimi itd. W dziale audio pracowały dwie osoby – inżynier A1, który głównie zajmował się miksem dźwięku dla potrzeb broadcastu oraz inżynier A2, który oprócz setupu/konfiguracji i opieki nad systemami bezprzewodowymi, również był inżynierem odpowiedzialnym za komunikację członków każdego teamu biorącego udział w turnieju. I to zadanie należało właśnie do mnie.
Jak wyglądała realizacja takiej komunikacji dla graczy?
To bardzo złożony temat. To tak naprawdę miks monitorów, ale dla graczy. Najważniejszym celem jest to, aby gracze nie słyszeli publiczności i tego, co się dzieje w hali i przede wszystkim nie słyszeli komentatorów, ponieważ ten sam komentarz, który jest miksowany do transmisji, jest również słyszalny w hali.
Jak zrealizować to niełatwe zadanie?
Na dwa sposoby. Po pierwsze pasywnie, za sprawą tłumienia bardzo szczelnych słuchawek. Po drugie, korzystaliśmy z całej magii processingu Waves. Korzystaliśmy z serwerów Wavesa oraz Multiracka Soundgrida, na którym pracowały wtyczki insertowane w konsolecie, a dodatkowo działał automixer Dugan. Miksowałem w podobny sposób, jakbym miksował koncert, na konsoletę wchodziła określona liczba kanałów i wysyłaliśmy do słuchawek odpowiednie miksy. Oj, nie było to łatwe zadanie!
Każdego dnia w trakcie takich mistrzostw jest kilka meczy, kilka drużyn, a każdy chciał w swoich słuchawkach mieć coś innego. Tu niestety nie ma czasu na próby z graczami, a dodatkowym utrudnieniem jest to, że członkowie drużyn nie do końca wiedzieli, czego dokładnie chcą i – co więcej – nie potrafili tego do końca zakomunikować. Nieco inne proporcje, mniej lub więcej poszczególnych członków drużyny etc. Na scenie oprócz graczy przebywają również administratorzy gry, tzw. sędziowie – to oni byli pierwszą linią wsparcia dla graczy w razie problemów i w związku z tym najłatwiejszym sposobem „regulacji wzmocnienia mikrofonów” była prośba do graczy: „oddal mikrofon, przybliż mikrofon”.
Co więcej, komunikacja między członkami teamów była również wysyłana do broadcastu.
Od kilku lat wykorzystujemy już inną technologię, bardziej zaawansowaną i bardziej skuteczną, ale o tym moglibyśmy zrobić kolejny artykuł…


Aby cały system lub jego poszczególne elementy można było z łatwością dostarczać na miejsce produkcji, zostały przygotowane specjalne skrzynie ułatwiające transport urządzeń.

Z pewnością pracując dla niemieckiego oddziału ESL i z rozgrywkami e-sportowymi, miałeś dużo do czynienia z rozwiązaniami Riedel Communications, z których korzystają oni bardzo chętnie.
Tak i nie. Dopóki pracowaliśmy w takiej formule, że reżyserka była budowana z urządzeń jeżdżących we flight case’ach, to w przeważającej liczbie przypadków korzystaliśmy właśnie z systemów interkomowych Riedel. Jednak zanim do tego doszło, wcześniej wykorzystywaliśmy również systemy analogowe, prostego partyline’a i inne, już przestarzałe, rozwiązania, które generowały wiele różnych problemów. Do dziś pamiętam, jak setup audio trwał, powiedzmy, 6-8h, a setup i rozwiązywanie problemów z interkomem dwa razy tyle. Odkąd korzystamy z cyfrowych matryc, a konkretniej z rozwiązań Riedel Artist, dostrzegamy kolosalną różnicę przede wszystkim w czasie, łatwości setupu, możliwościach i jakości sygnału.
W późniejszym czasie organizatorzy zmienili model pracy i realizacja odbywała się głównie z wykorzystaniem dużych wozów produkcyjnych, zazwyczaj dostarczanych przez szwedzką firmę NEP. Wtedy po prostu pracowaliśmy z takim systemem łączności, jaki był zainstalowany w wozie.


Dostępne w ofercie CharCo anteny umożliwiają bezprzewodową komunikację z beltpackami Bolero, ale także mogą pracować w trybie standalone bez udziału matrycy.

Co zdecydowało o tym, że zainwestowałeś właśnie w rozwiązania Riedla?
Chciałem rozwijać moją firmę i po analizie rynku zauważyliśmy, że jest ogromna nisza, jeżeli chodzi o łączność i systemy interkomowe. W tym czasie w Polsce nie dało się wypożyczyć kompletnego systemu interkomowego, ponieważ nikt nie miał takiego rozwiązania. Zazwyczaj był on albo wbudowany w wóz, albo był zajęty, albo był to tak mały system, że dla potrzeb e-sportowych był zdecydowanie niewystarczający. Szybko okazało się, że dla potrzeb produkcji e-sportowych minimum, które wchodzi w grę, to dwanaście paneli interkomowych i przynajmniej dziesięć beltpacków. Ale tak było kiedyś… Dzisiaj potrzebujemy przynajmniej szesnastu paneli i szesnastu beltpacków.
Odpowiedź na pytanie, dlaczego Riedel, jest bardzo prosta. Korzystając z konkurencyjnych rozwiązań dostępnych na rynku, zawsze miałem mnóstwo problemów. Pojawiały się problemy z łącznością, zasięgami, zupełnie niespodziewane dropy w odległości metra od anteny itp.
Z Riedlem nigdy nie miałem takich problemów. Kolejną ważną kwestią jest, jak wspominałem, szybkość instalacji systemu, łatwość konfiguracji i same możliwości. Korzystając z protokołu AES67 i switchy Luminex Gigacore 26i z POE, nie mamy już potrzeby ciągnąć dużej ilości kabli, do każdego panelu osobno bezpośrednio z matrycy. Główne połączenia odbywają się za pomocą światłowodów, a krótsze zwykłą skrętką cat 6. Tym samym, wszystkie anteny do Bolero zasilamy po POE. Do konfiguracji systemu interkomowego wykorzystujemy oprogramowanie Director, które jest szalenie intuicyjne, w przeciwieństwie do rozwiązań proponowanych przez konkurencję. Następnym argumentem przemawiającym za produktami firmy Riedel był dla mnie design – czy panele, czy bolero wyglądają na urządzenia nowoczesne, świeże i przede wszystkim, czy są bardzo ergonomiczne w obsłudze. Rozwiązania bezprzewodowe niemieckiego producenta są dla mnie bezkonkurencyjne. Działają w paśmie 1,9 GHz DECT, na który nie potrzeba licencji. Do jednej anteny może zalogować się w jednym czasie 10 beltpacków, a maksymalna liczba anten w systemie to 100 – co z prostej matematyki może dać nawet 1000 beltpacków.
Beltpacki można rejestrować do istniejącego systemu za pomocą prostego dotknięcia anteny (tzw. Touch and Go). Oprócz tego, pomocną funkcją jest możliwość korzystania z Bolero jak z walkie-talkie, wystarczy uruchomić tę funkcję i nie trzeba używać headsetu – podczas montażu rewelacyjne rozwiązanie. Wspomnę jeszcze o tym, iż beltpacki mają funkcję Bluetooth, więc można połączyć swój smartfon i rozmawiać za pomocą headsetu podłączonego do Bolero; mało tego, można to połączenie udostępnić dalej i kilka osób może brać udział w tej dyskusji telefonicznej. Do anteny można dokupić licencję Standalone, która pozwala na korzystanie z systemu bez matrycy – czyli na taki evencik, gdzie potrzebujemy tylko komunikacji bezprzewodowej, możemy po prostu zabrać samą antenę z licencją standalone i do tego nawet do 10 beltpacków – i system będziemy konfigurować za pomocą przeglądarki po połączeniu komputera z anteną. W trybie standalone można również wykorzystać kolejne urządzenie NSA-002A, które pozwala na podłączenie do sześciu
4-wire’ów. Tym samym bez problemu można wpuścić np. Program (PGM) do Bolero, czy też oddać 4-wire w celu wymiany relacji z innym systemem interkomowym. Na deser zostawiłem sobie to, co jest tutaj w zasadzie najważniejsze, czyli jakość samego połączenia. Korzystając z beltpacków Bolero, słychać, że to Riedel. Porównywaliśmy, sprawdzaliśmy i w Blind testach zawsze byliśmy w stanie wskazać, który headset jest podłączony do Bolero.
Nie zapominajmy również o jakości baterii w beltpackach. Robiliśmy kiedyś taki event, że baterie były w stanie pracować bez ładowania przez cały dzień. Dodatkowo nie mamy tutaj takiej sytuacji, że wskaźnik zużycia baterii pokazuje, że jest 30%, a tak naprawdę jest 10%. Te wskazania w Bolero są niezwykle dokładne.


Beltpacki Bolero do wypożyczającego są dostarczane wraz z kompletem ładowarek.

Jakie rozwiązania Riedel zdecydowałeś się kupić i jaka jest dzisiaj konfiguracja systemu, który pracuje w Twojej firmie?
Jestem jedną z pierwszych firm na świecie, która zdecydowała się kupić najnowszą matrycę Riedel Artist-1024. Dlaczego sięgnąłem po ten model, a nie np. Artist 32, 64 czy 128?
W największym skrócie dlatego, że model 1024 jest po prostu nowszym systemem, a po drugie dlatego, że łatwiej go rozbudować. Wszystko opiera się tutaj na licencjonowaniu. Każda karta może obsłużyć maksymalnie 128 portów. Wystarczy mieć jedną kartę, licencję – i już można stworzyć dosyć rozbudowany system. Kupując model Artist 64, ograniczamy się tylko do takiej liczby portów i nie można rozbudować matrycy w przyszłości. Tutaj mamy pełną dowolność i maksymalną liczbę portów 1024. Co więcej, karty są przełączane i mogą pracować zarówno z protokołem AES 67, jak i MADI, dzięki czemu mając dwie karty, możemy mieć dwie różne możliwości połączeń. W naszej firmie korzystamy zarówno z protokołu AES67 (SMPTE 2110-30) oraz MADI – tym samym mamy możliwość podłączenia wszystkich smartpaneli/anten oraz korzystając z mostku MADI-DANTE, możemy routować sygnały właśnie w protokole firmy Audinate.


Jedno z najnowszych urządzeń w ofercie firmy Riedel, zaawansowany panel interkomowy RSP-1232HL.

Wspomniałeś, że mocną stroną systemu Riedel są również anteny. Czy miałeś okazję testować zasięg beltpacków Bolero?
Oczywiście imprezy na otwartej przestrzeni nie są tak dużym problemem jak hale. W większości przypadków w trakcie realizacji korzystamy z czterech anten. Z pomocą takiej liczby anten jesteśmy w stanie bez trudu objąć zasięgiem całą arenę, czy też cały stadion. Ostatnim przykładem może być event na Stadionie Narodowym w Warszawie, na którym zapewnialiśmy łączność bezprzewodową na płycie, w garderobach oraz wokół parkingu, gdzie zastosowaliśmy łącznie 5 anten dla 31 beltpacków, pokrywając zasięg w pełni w wyznaczonym przez zamawiającego terenie.


Cały system interkomowy Riedel jest zarządzany z poziomu oprogramowania Director, dającego ogromne możliwości konfiguracji.

Z pewnością oprócz beltpacków kupiłeś również panele interkomowe?
Kupiłem pełen zestaw, w skład którego wchodzi matryca Artist 1024, komplet ładowarek, cztery anteny, dwadzieścia beltpacków Bolero, zapasowe baterie, które – jak się okazuje – nie są potrzebne i pewnie nigdy ich nie użyjemy, ponieważ główne baterie wytrzymują nawet 24 godziny, oraz szesnaście keypaneli. To czternaście SmartPaneli RSP-2318 i dwa panele, które niedawno miały swoją premierę, czyli RSP-1232HL. Wybrałem je dlatego, że są duże, mają więcej wygodnych w obsłudze przycisków i zazwyczaj korzystają z nich producenci, którzy potrzebują jak najwięcej przycisków i jak najwięcej możliwości kontaktu ze wszystkimi działami. Ewentualnie może być również tak, że z jednej sztuki będzie korzystał producent, a z drugiej – inżynier systemu interkomowego, któremu pracując na tak dużym, czytelnym panelu, łatwo będzie coś sprawdzić czy wprowadzić niezbędne zmiany zgodnie z potrzebami użytkowników systemu. Oczywiście do paneli mam komplet mikrofonów oraz czterdzieści headsetów Sennheiser HMD-300 PRO oraz HMD-301 PRO, które są mega wygodne i mają rewelacyjne tłumienie pasywne. W przypadku realizacji telewizyjnych, gdzie zazwyczaj nie ma nagłośnienia lub nie jest tak głośno, proponuję lekkie headsety Riedel Air, które również mam.


Gadżet, ale niezwykle przydatny w szczególności w trakcie dużych produkcji, gdzie wykorzystywanych jest wiele beltpacków.

Jaka była największa realizacja, którą robiłeś z wykorzystaniem Twojego systemu, lub na którą wypożyczałeś rozwiązania interkomowe?
Największą realizacją, w której brał udział mój system interkomowy, był tegoroczny Intel Extreme Masters, który odbywał się w Katowicach bez udziału publiczności, ze względu na rozpoczynającą się już pandemię. Wypożyczyłem wtedy w całości kompletny system interkomowy, który potem został połączony z dwoma innymi matrycami Riedla, gdzie razem pracowało ponad 40 smartpaneli oraz ponad 40 beltpacków Bolero. Inżynierem tego systemu był wtedy Marcin Kondziela z 120dB. W Polsce nie było nigdy większej instalacji.


Dla potrzeb instalacji anten Bolero, w firmie CharCo są dostępne zarówno standardowe statywy mikrofonowe jak i uchwyty typu magic arm, które znacząco ułatwiają montaż np. do konstrukcji sceny czy elementów infrastruktury stadionu i hali.

Wiele osób zwraca uwagę również na to, że zaletą rozwiązań Riedel Communications jest również to, że wiele ustawień i znaczną część konfiguracji można przeprowadzić jeszcze na etapie pre-produkcji, w magazynie, a nawet w domu.
Zdecydowanie tak! Możemy sobie wszystko przygotować wcześniej. Jeżeli tylko mamy taką możliwość i przestrzeń, najlepiej jest wyciągnąć wszystkie urządzenia z case’ów, połączyć cały system i przygotować pełną konfigurację. Naturalnie nie ma problemu stworzenia też pliku konfiguracyjnego offline w Directorze. Oczywiście sens takiego przygotowywania zależy od tego, czy ktoś wcześniej technicznie rozpisał całą produkcję i wie dokładnie, jak będzie wyglądać matryca komunikacji oraz co będzie potrzebne w trakcie realizacji wydarzenia; my zawsze jesteśmy ograniczeni właśnie tym.
Jeżeli wiemy, co i jak, oczywiście możemy przygotować wszystko wcześniej i później jest już tylko plug and play.


Keypanel Riedel RSP-2318. W firmie CharCo pracuje czternaście takich paneli.

Twoje rozwiązania pracują nie tylko w Polsce, ale również latają po całym globie. W jaki sposób podzieliłeś poszczególne części systemu tak, żeby łatwo było z nimi podróżować, wysłać je i skonfigurować na miejscu?
Cały system case’ów to moja własna inwencja. Oczywiście jest tak, że gdy konstruujesz jakieś koncepcyjne rozwiązanie, projektujesz case’a pod konkretne rozwiązanie, to zawsze za drugim, trzecim razem zrobiłbyś to lepiej. Całość podzieliłem na rozwiązania bezprzewodowe i keypanele.
Do skrzyni transportowej dla Bolero mieści się dwanaście beltpacków Bolero, dziesięć zapasowych baterii, dwie ładowarki z kablami zasilającymi, dwie anteny z zasilaczami oraz interfejs 4-wire, natomiast do skrzyni transportowej z keypanelami mieści się 8 paneli 1U – RSP-2318 oraz 1 panel 2U – RSP-1232HL wraz z kablami zasilającymi oraz 8 mikrofonów. Case z Bolero oraz case z smartpanelami można spiąć razem specjalnymi zamkami, co ułatwia sprawę w transporcie. W przypadku mniejszych rentali mam przygotowane specjalne wkłady do PeliCase’a i wtedy tak wysyłam sprzęt – np. pod koniec zeszłego roku wypożyczałem do Montrealu w Kanadzie trzy takie Pelicase’y, w których było 12 smartpaneli. Matryca jest oczywiście niezależnym komponentem systemu.
Tak naprawdę, przede wszystkim zależało nam na tym, aby cały system nie był w jednym case’ie. Nie zawsze jest tak, że każdy chce cały set, ponadto możemy również pożyczać poszczególne elementy niezależnie, jest to po prostu bardzo wygodne.


Serce systemu, matryca Artist 64.

Planujesz rozwijać posiadany przez Ciebie system Riedla?
W bieżącej sytuacji chyba mało kto planuje jakieś inwestycje. Jednak gdy wszystko wróci do normy, z pewnością będę chciał rozwijać system i jednym z pierwszych zakupów będzie kolejna matryca, która znacznie ułatwi dzielenie systemu. W takim wypadku, oprócz standardowej licencji, sięgnę również po licencję flexible, która pozwoli na swobodne zwiększanie liczby portów w posiadanych przeze mnie matrycach, w zależności od potrzeb firmy i moich klientów.

Rozmawiał: Łukasz Kornafel, AVIntegracje
zdjęcia: CharCo
AVIntegracje