Choć na co dzień zajmuję się reżyserią oświetlenia scenicznego, to w ciągu już prawie 30-letniej kariery miałem też epizody czy nawet dłuższe momenty pracy związane z aparatami fotograficznymi i kamerami. Tu mogę powiedzieć z pełną stanowczością, że setki tysięcy ujęć filmowych, a także miliony zdjęć nie powstałyby, gdyby nie absolutnie profesjonalne urządzenia peryferyjne. Co mam na myśli? Dobre „body” aparatu czy kamery to mniej więcej połowa sukcesu. Dalej wszystko zależy od tego, jakie ujęcia chcemy wykonać, zatem przed każdym operatorem zawsze stoi poważne wyzwanie w sensie doboru obiektywów. Ba! Zaryzykowałbym stwierdzenie, że obiektyw jest równie ważny jak aparat lub kamera.
Dalej, to cały szereg akcesoriów i udogodnień, ale trzecim najważniejszym elementem z pewnością będzie statyw. Bez odpornego na trudne warunki, szybkiego w użyciu i jednocześnie bardzo precyzyjnego statywu możemy zapomnieć o profesjonalnych ujęciach. Oczywiście dziś, przy modzie na używanie wszelkiego rodzaju wariacji na temat steadicamów czy też biorąc pod uwagę trend polegający na tworzeniu ujęć „z ręki”, statyw stał się jedną z alternatyw, ale nadal szalenie istotną. Nie chodzi jedynie o pracę kamera kontra operator. Statywy z powodzeniem są stosowane między innymi do kamer typu PTZ.
Kiedy zaczynałem w latach 90., wszyscy operatorzy marzyli (lub już używali) włoskich produktów o wdzięcznej nazwie rozpoczynającej się na literę „M”. Dziś świat jest w zupełnie innym miejscu, dlatego nie ma już właściwie monopolistów, gdzie natychmiast nie znalazłaby się równie godna alternatywa. I właśnie, dlatego dziś postanowiłem się przyjrzeć kilku statywom, wyprodukowanym pod wspólną, wdzięczną nazwą Miliboo. Wybrałem statywy zarówno do lżejszych urządzeń (również w wersji monopod), jak i do kamer z większym korpusem. Po tym wstępie wypada mi wspomnieć jeszcze o jednej rzeczy, która wywołała pozytywny uśmiech na mojej twarzy: marka Miliboo identyfikuje się z dość trafnym hasłem reklamowym: „wszystko dla stabilności…”
Waga średnia
Na początek wybrałem statyw o dość klasycznej konstrukcji dla nieco cięższych urządzeń, bo mogący z powodzeniem pracować z kamerami do 8 kg. Mowa tu o Miliboo MTT602A. To typowy trzyczęściowy „rurowiec”, wykonany z aluminium, co sprawia, że waży tylko 4,22 kg. Statyw pozwala na umieszczenie urządzenia rejestrującego na wysokości od 82 do 192 cm. Producent dołącza do statywu głowicę olejową własnej produkcji, oznaczoną symbolem MYT 802. Jest to mechanizm pozwalający na wychylenie w płaszczyźnie tilt od -70 do +90 stopni oraz na płynny obrót panoramy 360 stopni. Głowica ma system przeciwwagi, co oczywiście zapewnia operatorowi komfort pracy, bez konieczności panowania nad „ciężarem” zamontowanego urządzenia. Samo ramię przeznaczone do sterowania głowicą może być zamontowane zarówno z prawej, jak i lewej strony. Półkulista podstawa głowicy o średnicy 65 mm pozwala na wypoziomowanie jej praktycznie w każdych warunkach. Co ważne i o czym często się nie wspomina: olejowe głowice mają pewną wadę – zaczynają szwankować w ujemnych temperaturach. Producent zapewnia, że MYT 802 będzie pracowała poprawnie do temperatury -20 stopni.
Waga ciężka
W ofercie Miliboo pojawia się model, który sprosta nieco… cięższym wyzwaniom. Choć sam statyw waży 7,28 kg, to został zaprojektowany tak, aby „wziąć na swoje braki” urządzenia o wadze do 12 kilogramów. W zestawie użytkownik otrzymuje inną głowicę o średnicy 75 mm, produkowaną pod symbolem MYT 803. Producent zaznacza, że układ hydrauliczny został zaprojektowany w dość uniwersalny sposób. Z jednej strony umożliwia szybką zmianę pozycji, ale pomyślano też o innej, jakże ważnej zalecie pracy z cięższym sprzętem. Sam mechanizm głowicy sprawia, że operator jest w stanie bez większego wysiłku utrzymać kadr również z odkręconymi blokadami pozycji. W tym przypadku również głowica nie będzie sprawiać problemu w minusowych temperaturach. Do -20 stopni Celsjusza praca z tym statywem nie powinna stwarzać żadnych problemów.
Czteroczęściowy
Po klasycznych, kamerowych konstrukcjach pomyślałem, że warto uwypuklić też nieco inne konstrukcje, które również mogą pracować z mocniej doposażonymi wagowo, dajmy na to, lustrzankami. Mowa tu o statywie, którego trzy teleskopy składają się z czterech części. Oczywiście, został wykonany ze stopu aluminium, a jedną z jego zalet jest to, że po złożeniu jego wysokość wynosi tylko 42 cm. Każdą z nóg, oczywiście, można ustawiać w sposób niezależny, co stanowi, rzecz jasna, nieodzowną funkcję przy pracy w nierównym terenie. Wspomniany już stop aluminium zapewnia maksymalne obciążenie nóg aż do 10 kilogramów. Sama głowica jest w stanie pracować z urządzeniami o masie 4 kg. Zatem, jak już wspomniałem na początku, statyw nadaje się do pracy z większością uzbrojonych „po zęby” lustrzanek. MUFA-BK (bo o nim mowa) ma w środkowej części hak pozwalający na zamontowanie dodatkowego obciążenia, co znacznie zwiększa jego stabilność.
Czym byłby świat bez monopodów?
Dziś trudno sobie wyobrazić wykonanie wszelkich ujęć wymagających refleksu, czasem szybkiego dotarcia (mam tu na myśli bieg z kamerą i statywem po to, aby być bliżej) do miejsca, gdzie można zarejestrować lepsze ujęcia, bez genialnego wynalazku zwanego monopodem. W ofercie Miliboo ciekawym modelem z profesjonalnym wyposażeniem wydaje się być MTT705. W tym wypadku mamy do czynienia z dwoma wersjami, pozwalającymi na pracę w różnych zakresach wysokości. MTT705AS pozwala na zakres od 75,5 do 181,5 cm. A wersja z dodatkiem BS, od 76 do 191 cm. Na szczycie monopoda zamontowano profesjonalną, olejową głowicę z opisywanej wcześniej serii. Tym razem jest to model MYT 801. Tu zakresy pracy są właściwie identyczne jak w opisywanych wcześniej głowicach typu MYT. W systemie przeciwwagi zaprojektowano obciążenie o masie 2,5 kg. Statyw pozwala na zamontowanie sprzętu o wadze do 8 kilogramów, choć sam MTT705 waży zaledwie 2,4 kg.
Wszystko dla stabilności
Myślę, że warto przyjrzeć się ofercie Miliboo w szerszym kontekście. Firma oferuję również możliwość stosowania statywów z kółkami do ujęć, przypominających typową „jazdę kamerową”.Nie zabrakło też dość nowatorskiego rozwiązania dotyczącego ramienia kamerowego. Analizując dokumentację i precyzyjnie wyliczone wszystkie, potrzebne parametry można dojść tylko do jednego wniosku: za tą marką stoją profesjonaliści. Samo używanie wszelkich rozwiązań oferowanych przez Miliboo jest właściwie samą przyjemnością. Naprawdę warto wypróbować.
TEKST: Paweł Murlik, „AVIntegracje”
Sprzęt dostarczyła Sekcja Medialna http://www.sekcjamedialna.pl