W ostatnich latach plany produkcji filmowej i telewizyjnej przeszły rewolucyjne zmiany. Wystarczy chociażby zwrócić uwagę na fakt, że dzisiaj w ujęciu ilościowym zdecydowanie więcej filmów produkuje się z myślą o platformie YouTube, serwisach streamingowych i mediach społecznościowych niż do kina. Jednak nawet plany produkcji mających swoje premiery na srebrnym ekranie również zostały mocno zmodernizowane. Szturmem wkroczyły tutaj nowe rozdzielczości 5K i 8K, obraz rejestrowany z uwzględnieniem rozszerzonego zakresu dynamicznego HDR, nie mówiąc o rozszerzonej i wirtualnej rzeczywistości czy obecnych silnikach renderujących takich jak Unreal 5, które coraz śmielej zastępują klasyczną scenografię.
Bardzo czujnie te trendy śledzi Fundacja Film Spring Open, która w dniach 12-21 października już po raz szesnasty zorganizowała w Krakowie warsztaty dla współczesnych twórców kina, w trakcie których młodzi adepci mogli zgłębiać szczegóły wszystkich najnowszych trendów.
Niezależnie jednak od tego, jak duże środki przeznaczymy na kamery, technologię na planie i jak bardzo skomplikowana będzie postprodukcja, na końcu i tak kluczowy będzie projektor wykorzystany do wyświetlenia filmu dla widowni. O tym, jak jest on ważny, rozmawialiśmy z jednym z najbardziej utytułowanych i znanych na świecie operatorów obrazu, Sławomirem Idziakiem, autorem zdjęć do takich obrazów jak „Helikopter w Ogniu”, „Harry Potter i Zakon Feniksa” czy „Król Artur” oraz założycielem fundacji Film Spring Open i jednym z wykładowców organizowanych przez nią warsztatów.

Fundacja Film Spring Open powstała w 2012 roku, jednak same warsztaty dla twórców kina były organizowane dużo wcześniej, bo od roku 2005, wtedy pod nazwą Warsztaty Film Spring. Celem fundacji jest prowadzenie badań naukowych i prac rozwojowych dla potrzeb rozwoju rynku audiowizualnego w Polsce i jego konkurencyjności na arenie międzynarodowej.
Konsekwentnie realizując te zadania, każdego roku organizowane są Plenery Film Spring Open. To swoiste laboratorium audiowizualnej przyszłości, miejsce spotkań i edukacji młodych filmowców i twórców audiowizualnych. Pod opieką wybitnych artystów i specjalistów z zakresu technik filmowych młodzi adepci mogą zgłębiać najnowsze trendy, techniki odnoszące się do konkretnych typów produkcji i gatunków filmowych, uczestniczyć w wykładach, sesjach warsztatowych, ale przede wszystkim mogą tworzyć własne projekty, przy wykorzystaniu najlepszego sprzętu dostarczonego przez partnerów wydarzenia. Co roku w Plenerach bierze udział około 350-400 filmowców, studentów, absolwentów, przedstawicieli kierunków i zawodów filmowych: producenci, scenarzyści, reżyserzy, operatorzy, kompozytorzy, scenografowie, aktorzy, montażyści, realizatorzy dźwięku, ale także przedstawiciele zawodów, które mają wpływ na przyszłość branży audiowizualnej, m.in. specjaliści VFX i SFX, animatorzy, kostiumografowie, charakteryzatorzy, technicy, filmoznawcy, programiści, graficy komputerowi, game developerzy, specjaliści VR i AR, videoblogerzy czy stereografowie. Tworzone przez nich prace są prezentowane w trakcie warsztatów, co także ma ogromne walory edukacyjne i rozwojowe.
Podobnie jak w poprzednich latach, również w trakcie tegorocznych warsztatów Film Spring Open w Krakowie wykorzystywane były cztery projektory marki Epson. Pierwszy z nich to model EB-L20000U, zainstalowany w auli, w której odbywały się prezentacji filmów, spotkania i wykłady. Urządzenie zostało zaopatrzone w odpowiednią optykę, która w dosyć długiej auli pozwoliła na zaświecenie całego ekranu.
Dzięki narzędziom znajdującym się na pokładzie tego projektora, ekipa odpowiedzialna za wyświetlanie obrazu mogła nieco ścisnąć obraz, dzięki czemu idealnie pokrył się on z powierzchnią ekranu. Jak powiedział Andrzej Waluk, opiekun techniczny warsztatów:

– Projektor ten przynosi cały szereg zalet. Zarówno jasność, jak i jakość obrazu są naprawdę rewelacyjne. Ja sam prowadząc kino, gdzie na co dzień korzystam z dedykowanych projektorów kinowych, uważam, że jakoś obrazu generowanego przez projektor, z którego korzystamy tutaj, w żadnym stopniu nie odbiega od projektorów DCP pracujących w typowych kinach. Dla nas kluczowymi parametrami jest jasność, kontrast oraz odwzorowanie kolorów i każdy z tych parametrów jest tutaj na najwyższym poziomie – dodał.

Sławomir Idziak

W auli, w której odbywały się prezentacje filmów, spotkania i wykłady, został zainstalowany projektor Epson EB-L20000U. Urządzenie wyposażono w odpowiednią optykę, która w dosyć długiej auli pozwoliła na zaświecenie całego ekranu.

Do projektora trafiały sygnały zarówno z komputera z oprogramowaniem do odtwarzania paczek DCP (będących standardowymi mediami umożliwiającymi prezentację obrazu w kinie), z odtwarzaczy Blu-ray, jak i z kamer wideo, umożliwiających wyświetlanie obrazu live czy robienie zbliżeń na prelegentów.
Projektor EB-Z8000WU był wykorzystywany w trakcie warsztatów w dwojaki sposób. Po pierwsze, do wyświetlania projekcji na ekranie o szerokości sześciu metrów w podstawie, znajdującym się na zewnątrz. W takiej konfiguracji projektor jest po prostu umieszczony w samochodzie i świecimy przez szybę, dzięki czemu nawet w przypadku niesprzyjających warunków pogodowych zapewniamy optymalne warunki do pracy. Na ekranie na zewnątrz są wyświetlane m.in. materiały making off czy filmy, które powstały w trakcie poprzednich edycji. Ponadto projektor ten jest wykorzystywany w naszym studiu wirtualnym. Dzięki niemu kamera nie rejestruje zielonego ekranu, ale od razu obraz wyświetlany na ekranie jest scalany z tym, co dzieje się przed nim. Aby można było tego dokonać, ekipa zastosowała wraz z tym projektorem projektor bardzo szerokiej optyki, umożliwiający wyświecenie obrazu o szerokości 4 metrów w podstawie z niewielkiej odległości. W studiu wirtualnym zastosowane zostały jeszcze dwa dodatkowe, mniejsze projektory o mocy 2000 lumenów każdy, z pomocą tworzona była odpowiednia atmosfera świetlna danej sceny, tak aby całość była spójna zarówno pod kątem jasności, jak i temperatury barwowej. Oczywiście, aby tego dokonać, obraz z tych mniejszych projektorów został wyostrzony. Więcej o znaczeniu projektorów we współczesnym kinie, zmianach technologicznych w branży filmowej i nowym podejściu do tworzenia filmów w mojej rozmowie ze Sławomirem Idziakiem, do lektury której serdecznie zapraszam.

Sławomir Idziak

Projekcja pod gołym niebem? Proszę bardzo! Wystarczy umieścić projektor w ciepłym, ogrzewanym i suchym samochodzie, wyjechać we wskazane miejsce i gotowe!

Łukasz Kornafel, „AVIntegracje”: Pracując na planie produkcji filmowej, zajmuje się Pan wykreowaniem takiego obrazu, który będzie odpowiadał Pana wizji i wpisywał się w ogólny kształt filmu wymyślony przez reżysera. Jak efekt tej pracy jest później prezentowany na ekranie kinowym? Czego oczekuje Pan od takiego narzędzia do wyświetlania obrazu jak projektor?
Sławomir Idziak: Zależy mi, oczywiście, przede wszystkim na tym, aby jakość obrazu, który tworzymy, była odzwierciedlona na ekranie kinowym w możliwie jak największym stopniu.
Zdaję sobie sprawę, że nie jest możliwe, aby w 100% przekazać ten zakres dynamiki czy rozdzielczości na ekranie kinowym, ale dzisiaj technika pomaga w tym, aby imersja widza była jak największa. W związku z tym jakość projektora, jakość ekranu czy współczynnik odbicia mają decydujące znaczenie aby widz w kinie, w stopniu najbardziej przybliżonym mógł uczestniczyć w tych przeżyciach, które towarzyszą nam na planie filmowym.
Zauważam również rozdźwięk między tym, co oferują już dzisiaj kamery, mówię tutaj o standardach 6K czy 8K, a obrazem, który później jest prezentowany widzom w kinie. Posługując się nawet najlepszymi narzędziami na planie, ten sam efekt niestety nie jest później możliwy do uzyskania na ekranie kinowym. Kluczowe jest jednak to, aby te limity i ograniczenia przesuwać jak najdalej i tutaj właśnie jakoś projektorów jest decydująca.

Sławomir Idziak

Warsztaty Film Spring Open to idealne miejsce dla wszystkich osób, które chcą z bliska poznać wszystkie najnowsze technologie obecne na planie filmowym.

Należy zwrócić uwagę, że wszystkie narzędzia używane na planie filmowym nie są po to, aby przekazać obraz 1:1, ale aby go wykreować w odpowiedni sposób. Surowy materiał zapisany na planie i tak jest później poddawany w mniej lub bardziej skomplikowanym procesie postprodukcji zróżnicowanej obróbce. Czy operatorowi obrazu, który widzi ten realny obraz na planie, łatwo później ogląda się w kinie taki przetworzony materiał?
Bardzo często są to dramatyczne przeżycia. Wynika to przede wszystkim z faktu, że jakość kin w poszczególnych krajach jest bardzo różna. Opowiem pewną anegdotę. Jednym z powodów, dla których kino 3D praktycznie zniknęło z panoramy kina światowego, jest fakt, że bardzo wielu kiniarzy chcąc przedłużyć życie żarówek pracujących w projektorach, które są bardzo kosztowne, obniżało amperaż, a tym samym doświadczenie widza siedzącego przed ekranem było dużo, dużo gorsze, a czasem nawet tragiczne.
Pamiętam, że w dawnych czasach, gdy jeszcze korzystaliśmy z analogowej projekcji, pracowałem nad filmem w Niemczech, który miał bardzo dużo zdjęć w nocy. W trakcie prezentacji tego obrazu dla dziennikarzy na ekranie absolutnie nic nie było widać. Okazało się, że z 17 tys. lumenów na ekranie było tak naprawdę 7 tys.
Miałem również podobne doświadczenie z filmem, który robiłem z Natalie Portman. Jego polska premiera odbywała się w Warszawie w jednym z muzeów. Nie ma w nim niestety typowej sali kinowej. Dla potrzeb wydarzenia wynajęto projektor z zewnętrznej firmy. Niestety, na ekranie znów nie było nic widać. Tak się zdenerwowałem, że musiałem wyjść z tej premiery. Jak zatem widać, jakość projekcji może kompletnie zniszczyć to, co jest realizowane na planie.

W ostatnich latach kino przeszło kilka rewolucji. Od klasycznej rolki z taśmą filmową aż po materiał odtwarzany z nośników cyfrowych. Teraz do kina wkraczają kolejne technologie takie jak HDR, Dolby Vision, a nawet zamiana klasycznego ekranu projekcyjnego na ekran LED. Jakie jest Pana zdanie na temat tych najnowszych osiągnięć kina?
Ja jestem człowiekiem, który się nie obraża na rzeczywistość. Po prostu tak jest i trzeba z tym pracować. Są pewne elementy, które mogą budzić pewnie zaniepokojenie. Mam tutaj na myśli swoisty „atak wizualny”, który ma teraz miejsce. Na każdy kroku jesteśmy atakowani przez setki ekranów i to nie tylko w domach, ale również w miejscach publicznych, jesteśmy zwierzyną łowną na ulicach miast. Doprowadza to do pewnego poziomu znieczulenia i zaczyna być to swego rodzaju wyścig o nic. Odbiorcy zaczynają mieć coraz większy pancerz odporności odrzucający większość komunikatów audiowizualnych. To wszystko doprowadza do jeszcze większych wyzwań współczesnego kina. Jeżeli ten tradycyjnie osiągany ładunek emocji, który jest między ekranem a widzem zostanie zdewaluowany, a wszystko wskazuje na to, że ten rodzaj znieczulenia już zaczyna postępować, to widz będzie uciekał do innych form jak np. nowe formaty czy media. Bardzo ciekawa jest np. kariera seriali filmowych, które mają dużo bardziej intymny, bo długotrwały kontakt z odbiorcą. Są przeciwieństwem bombardowania krótkimi treściami reklamowymi. To powoduje, że wyjątkowość kina, święto związane z wyjściem do kina i spotkania tam filmowych bohaterów, wielkich gwiazd na ogromnym ekranie i zbliżeniem, które może mieć 5-6 metrów kwadratowych w ostatnich latach mocno się zdewaluowało.

Sławomir Idziak

Andrzej Waluk, opiekun techniczny warsztatów

Czy np. HDR może być tym narzędziem, które pozwoli znów na skupienie uwagi widza na wyświetlanym obrazie?
Jest to tylko jedno z narzędzi. Oczywiście, jeżeli możemy rozszerzyć zakres tonalny i tę skalę, którą nazwaliśmy kiedyś mianem skali szarości, czyli od bieli do czerni, to z całą pewnością ten obraz będzie oddziaływał dużo mocniej. Jak zwykle pozostaje pytanie, jak tego używamy. Nadużycia powodują często to, że obraz zaczyna być bardzo plastikowy. Nieważne, jaką technikę stosujemy, ważne jak i dlaczego ją używamy. Wracając do kina. 3D umarło również dlatego, że producenci skupieni tylko na zyskach, zupełnie nie zwracali uwagi na to, jakie filmy robią w tej technice. W dodatku filmy w 2D mechanicznie przenoszono do świata 3D, co spowodowało, że widz odwrócił się od 3D. To bardzo znamienny przykład, jak jesteśmy w stanie własnymi rękami zniszczyć coś, co jest wspaniałe. Ja do dzisiaj uważam, że dzięki 3D przeżycie kinowe było głębsze i ta technologia mogła się rozwinąć.

Czy idąc tym tropem, uważa Pan, że są pewne techniki filmowe, które jednak są przypisane tylko do pewnych gatunków?
Tak, to jest element związany z gatunkowością kin. Widz, który chodzi na filmy fantasy ma zupełnie inny zespół oczekiwań w stosunku do tego, który ogląda dramaty psychologiczne. W ramach gatunku rozwijają się zupełnie inne języki filmowe. My tutaj, w trakcie warsztatów Film Spring Open zauważamy i mówimy o tych różnicach. Na przykład ja opiekuję się grupą rozwijającą swoje umiejętności z zakresu kina kryminalnego, które ma swój język, swoje narzędzia i, przede wszystkim, swoje grono odbiorców. Bo przecież nie robimy kina dla wszystkich. Widz, który jest fanem tego podgatunku, jest również jego ogromnym znawcą, bo oglądając dziesiątki czy setki takich obrazów podświadomie się uczy i kreują się jego wymagania. Dlatego gdy robimy coś tandetnie lub używamy chwytów sprzed dziesięciu lat, taki widz natychmiast to wyłapuje i odwraca się plecami do naszych osiągnięć. W pewnych dziedzinach ten rozwój obrazu, który ucieka od realizmu i eksploruje to, co jest związane dzisiaj głównie z branżą gier komputerowych, będzie się bardzo rozwijał, chociażby z tego względu, że ta publiczność, czyli przede wszystkim młodzi ludzie, którzy grają w gry komputerowe, będą oczekiwali również w kinie tego typu doznań. Oczywiście, nie znaczy to, że te najnowsze technologie związane z kinem zastąpią te starsze.
Kiedyś wydawało się, że kino wyprze teatr i tak oczywiście się nie stało. Myślę, że przyszłością kina jest z jednej strony używanie wyspecjalizowanej technologii, zaawansowanych programów graficznych czy takich możliwości jakie daje m.in. silnik Unreal 5, a z drugiej, robienie filmów na telefonie komórkowym, gdzie cała wytwórnia filmowa może się zmieścić w jednym plecaku. Myślę, że te dwa światy będą ze sobą wspaniale współżyły. Nie mam żadnych wątpliwości, że takie departamentowe myślenie i ekipa składająca się z kilkudziesięciu samochodów zajmujących pół parkingu się skończy. Właśnie takim ukłonem w stronę nowego podejścia do kina jest ten Cinebus, w którym się znajdujemy, czyli pojazd, w którym można od początku do końca wyprodukować film, bez konieczności angażowania dziesiątek ciężarówek. Tutaj możemy zarówno transportować sprzęt, mamy tutaj miejsce dla aktorów wraz z garderobą i stanowiskami dla make-up’u i przestrzeń, gdzie później film można zmontować i udźwiękowić. Ponadto mamy również namiot pomocniczy, w którym zarówno można rozłożyć dekorację, jak i później zaprezentować na dużym ekranie gotowy film. Wracając jeszcze do technologii wyświetlania obrazu. Widzimy, że w przestrzeni miejskiej przede wszystkim otaczają nas ekrany LED, które wciąż są bardzo kosztownym rozwiązaniem. A przecież w nieco bardziej pochmurny dzień czy w przestrzeniach handlowych jesteśmy w stanie wyświetlić bardzo duży obraz, który będzie odznaczał się doskonałymi parametrami. Dlatego, patrząc z ekonomicznego punktu widzenia, to projektor wydaje się być najlepszym rozwiązaniem.

Sławomir Idziak

Do projektora w auli głównej trafiały sygnały zarówno z komputera z oprogramowaniem do odtwarzania paczek DCP (będących standardowymi mediami umożliwiającymi prezentację obrazu w kinie), z odtwarzaczy Blu-ray, jak i z kamer wideo, umożliwiającymi wyświetlanie obrazu live czy robienie zbliżeń na prelegentów.

Wspomniał Pan również o zmieniających się rozdzielczościach, z których głównie, póki co, korzystamy na planie, a mniej w kinie. Czy również rynek filmowy będzie zmierzał w tę stronę i sama rozdzielczość może być kolejnym narzędziem dla reżysera, dla operatora i dla twórców kina?
Dzisiaj wszystko jest już 4K, telefony potrafią zapisywać obraz nawet w większych rozdzielczościach. Jakość obrazu, oczywiście, będzie rosła, bo już dzisiaj wspomniane telefony, które mamy w kieszeni, oferują lepszą jakość obrazu niż w ostatnim okresie taśma 16 mm. Może nie jest to jeszcze obraz na poziomie 35 mm, jeżeli porównamy go do kina analogowego, jednak możliwości manipulacji tym obrazem i wykorzystanie możliwości postprodukcyjnych powodują, że obraz z telefonu komórkowego, w sensie bodźców wizualnych, i tak działa mocniej niż ta technologia, z którą mieliśmy do czynienia kilkanaście lat temu.

Sławomir Idziak

W trakcie warsztatów Film Spring Open każdego roku dużo się dzieje.

A kwestia klatkażu? Czy to też ma sens?
Mówiąc szczerze, ja nie miałem okazji przeżyć tego rodzaju doświadczeń, ale myślę, że trzeba przede wszystkim rozmawiać z psychologami zajmującymi się percepcją czy postrzeganiem ruchomego obrazu. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że pewne rzeczy działają podświadomie. Ten wysoki klatkaż ma doprowadzić do większego poziomu imersji i zanurzenia widza w tym, co widzi na ekranie. W filmie Spielberga „Szeregowiec Ryan” cała sekwencja bitwy była zrobiona z pomocą kamery generującej nieco bardziej skokliwy obraz. Gdybym tego nie wiedział jako zawodowiec, że został zrobiony taki zabieg, pewnie nie zwróciłbym na niego uwagi. Co ciekawe, generuje on jednak pewien rodzaj niepokoju, który sprawia, że u widza przyzwyczajonego do pewnego typu obrazowania, nazwijmy go standardowym, gdy zaburzymy go w mózgu zaczynają się dziać pewne podprogowe zjawiska. Tego zabiegu używałem wielokrotnie na planie „Helikoptera w Ogniu”.

W trakcie naszej rozmowy pojawił się również temat zastąpienia taśmy filmowej zapisem cyfrowym. Nie zmienia to jednak faktu, że wielu reżyserów wciąż sięga po taśmę analogową.
Nie rozumiem tego zerkania w przeszłość. Uważam, że to nie ma sensu. Myślę, że jest to pewien rodzaj kaprysu. Jest wiele badań wskazujących, że jesteśmy niewolnikami pewnych sposobów postrzegania. Bardzo wiele osób na etapie postprodukcji sztucznie wprowadza ziarno. Ja sam w fotografii często używam takich zabiegów. Jednak robię to wtedy, gdy chcę pokazać, że robione przeze mnie zdjęcie pochodzi jakby z innego okresu, że jest to zdjęcie mające charakter archiwalny. Jednak często używa się ziarna w roli narzędzia dającego „film look”, a więc obraz naśladujący obraz filmowy. Pamiętajmy jednak, że jest to wspomnienie czegoś, co było ograniczeniem, pewną niedoskonałością wynikającą z technologii. Znam wielu operatorów, którzy chętnie korzystają właśnie z ziarna, jednak ja mam co do tego narzędzia wiele wątpliwości.

Rozmawiał:
Łukasz Kornafel, AVIntegracje

Zdjęcia:
AVIntegracje
Film Spring Open