O sprofesjonalizowanej branży systemów AV w Europie mówi się już od około trzydziestu lat. Na nasz rodzimy rynek tego rodzaju rozwiązania wkroczyły dopiero kilka lat po przemianach ustrojowych. Pierwsze projektory i monitory wielkoformatowe wraz z instalacjami odpowiedzialnymi za transmisję obrazu i dźwięku zaczęły pojawiać się przede wszystkim na rynku biznesowym. Dzisiaj właściciele polskich projektów systemów w biurach, hotelach czy przestrzeni publicznej nie mogą mieć kompleksów na tle instalacji zachodnich, bowiem rodzime rozwiązania często je prześcigają. O trudnych początkach branży, pierwszych rozwiązaniach z sektora AV oraz technologii i dostępnym sprzęcie rozmawialiśmy z Michałem Durowiczem – integratorem i jednym z najbardziej doświadczonych w Polsce project managerów branży AV.

Swoją przygodę z profesjonalnymi systemami AV Michał Durowicz rozpoczął dwadzieścia lat temu w firmie Image Recording Solutions, gdzie jako dyrektor techniczny zajmował się wszystkimi technicznymi aspektami związanymi ze sprzedawanymi i instalowanymi produktami. W ramach pracy w IRS zbudował wciąż cieszący się świetnymi opiniami i zaufaniem serwis urządzeń AV, a jako dyrektor ds. rozwoju współtworzył system zarządzania jakością ISO oraz poszukiwał nowych rozwiązań i eksplorował nowe rynki. Szukając nowych wyzwań, po kilku latach pracy w IRS rozpoczął własną działalności jako MD System i, pracując już jako freelancer, uczestniczył przy wielu innych projektach – wraz z firmą Onyx wykonał między innymi kompleksowe koncepcje systemów AV dla nowej siedziby Canal+ oraz Hotelu Double Tree by Hilton w Warszawie. Przez kilka lat był także związany z firmą TRIAS, gdzie zajmował się realizacją bardzo dużych i znaczących projektów AV. Wśród zrealizowanych w tamtym okresie przez niego projektów można wskazać m.in.: instalację systemu nagłośnieniowego katowickiego Spodka, ścianę wideo LED w Amfiteatrze w Opolu czy realizację Centrum Poznawczego wraz z mappingiem 3D we wrocławskiej Hali Stulecia. Michał Durowicz był odpowiedzialny także za organizację warszawskiego biura jednego z najprężniej działających polskich integratorów – firmySLX, z którą równieżbył związany przezkilka lat jako dyrektoroddziału warszawskiego. Jakprzyznaje, szybko okazało się,że tym, co interesuje go najbardziej, jest technologia, nowe produkty i rozwiązaniaAV. Od blisko dwóch lat jest związany z firmą Dimension4, która zalicza się do najdynamiczniej rozwijających się obecnie firm branży AV, w której zajmuje się koordynacją projektów od strony technicznej. Zapytaliśmy Michała Durowicza, jak wygląda branża profesjonalnych systemów AV dzisiaj, jak wyglądały jej początki, jakimi rozwiązaniami dysponują obecnie projektanci i integratorzy i jak wyglądają perspektywy na przyszłość.
Łukasz Kornafel, AVIntegracje: Jesteś absolwentem chemii. Co spowodowało, że twoje zainteresowania skierowały się w stronę systemów AV?
Michał Durowicz: Jeszcze w trakcie studiów, w 1995 roku rozpocząłem pracę w dużej państwowej firmie. Była to praca niejako związana z branżą, ponieważ pracowałem jako ekspert od druku. Ze względu na moje zainteresowania informatyką i raczkującą wtedy branżą AV zostałem członkiem komisji przetargowej powołanej w celu zakupu projektora. Po przeprowadzeniu całej procedury zakupiliśmy wtedy dla instytucji prawdopodobnie pierwszy sprzedany w Polsce projektor marki NEC. Prezes firmy Image Recording Solutions powiedział mi wtedy, że będziemy współpracować.
Pierwotnie popukałem się w głowę, ponieważ pracowałem w dużej, znaczącej firmie o ugruntowanej pozycji. Jednak trzy miesiące później zacząłem pracę w nowym miejscu, właśnie w Image Recording Solutions. Pasja i technologie wygrały, być może również dlatego, że jestem gadżeciarzem i wszelkiego rodzaju nowinki technologiczne bardzo mnie kręcą.
Co zdecydowało o tym, że będąc członkiem komisji przetargowej, zdecydowałeś się wybrać właśnie produkt firmy NEC?
Były to czasy, kiedy każdy produkt przed zakupem gruntownie się testowało i dopiero na tej podstawie dokonywało wyboru. Potrzebowałem urządzenia, za pomocą którego będzie można prezentować pewne niewielkie detale druku. Może się to wydać śmieszne, biorąc pod uwagę, że dostępne wtedy na rynku projektory miały rozdzielczość zaledwie SVGA i jasność na poziomie kilkuset ANSI lumenów.
W tamtych czasach jeden projektor kosztował tyle co średniej klasy samochód, a więc był to nie lada wydatek dla kupującej go firmy. Musieliśmy wybrać najlepsze urządzenie. Przeprowadziliśmy szereg testów, badań i porównań i wybraliśmy właśnie urządzenie firmy NEC.
Jakie były pierwsze wyzwania w firmie IRS?
Od samego początku moim głównym zadaniem było zadbanie o wszystkie techniczne aspekty związane z funkcjonowaniem firmy. Nie chodziło tylko o projektory. Firma była wtedy także przedstawicielem rozwiązań marki Polaroid, a więc głównie skanerów i naświetlarek do slajdów – wtedy był bardzo duży rynek na te produkty i zajmowałem się także tym.
W przeciągu zaledwie kilku lat cały sektor AV w zasadzie całkowicie zdominował pozostałe aspekty mojej działalności. Głównym wyzwaniem było nauczenie się tego wszystkiego, a wtedy nie było jeszcze wszystkiego w Internecie. Praktycznie rzecz biorąc, całą wiedzę, poza szkoleniami producentów, pozyskiwałem przez rozkładanie urządzenia na czynniki pierwsze, sprawdzanie, jak coś działa, składanie z powrotem, ewentualnie przez dokonywanie regulacji pewnych parametrów.
Czy można powiedzieć, że w tamtym czasie przygotowywaliście projekty w takiej formie, jak rozumiemy to dzisiaj?
Tak naprawdę rysowaliśmy umiejscowienie urządzeń w poszczególnych pomieszczeniach, ale nie był to oczywiście ten poziom projektów, który mamy dzisiaj. Rynek wyglądał zupełnie inaczej. Przede wszystkim sprzedawaliśmy urządzenia, a cała działalność związana z instalacją była wartością dodaną. Obecnie nie sprzedajemy urządzeń, sprzedajemy rozwiązania i urządzenia są niejako tylko częścią całego systemu. Jeżeli chodzi o same narzędzia, początkowo były to przede wszystkim programy graficzne typu Corel. Jednak po pewnym czasie zacząłem pracować wyłącznie w programach CAD. Na przestrzeni wszystkich lat mojej działalności stworzyłem sobie dużą bibliotekę symboli, urządzeń i dzisiaj nie wyobrażam sobie już pracy bez CAD-a.
Pamiętasz największe realizacje z tamtego okresu?
Projektem, który utknął mi w sposób szczególny w pamięci, była sprzedaż pierwszego lub jednego z pierwszych w Polsce projektorów 3chip DLP. Ogromny projektor, ważący grubo ponad 100 kg. Miał on – jak na tamte czas – potężną jasność na poziomie 2000 ANSI lumenów. Wisiał on nad stołem konferencyjnym w siedzibie jednego z banków przy Placu Trzech Krzyży, bardzo mocno hałasował i był ogromny.
Kwestia serwisowania urządzeń w tamtym czasie nie była zadaniem łatwym…
Miałem przyjemność organizować serwis projektorów. Firma IRS była przez długie lata jedynym autoryzowanym serwisem projektorów i monitorów NEC w Polsce – był to serwis centralny.
Można powiedzieć, że ze względu na koszty zakupu na omawiane rozwiązania mógł sobie pozwolić głównie rynek biznesowy?
Początkowo tak. Potem dołączył do tego rynek edukacyjny i szybko stał się bardzo istotnym sektorem całej sprzedaży. W pewnym okresie zaczęła się informatyzacja w szkołach – te instytucje stanowiły bardzo dużą grupę kupujących. Pamiętam, że wprowadzaliśmy wtedy produkty marki Hitachi czy NEC specjalnie przeznaczone do szkół. Wiele z nich zresztą wciąż tam pracuje. Z biegiem czasu do projektorów zaczęły również dołączać tablice interaktywne, które stały się drugą ważną nogą działalności firmy. Ja jednak, jako osoba czysto techniczna, zajmowałem się głównie dużymi instalacjami i integracjami.
Czy korzystałeś wtedy z innych elementów systemów AV? Czy to były już czasy powszechnego użycia matryc, skalerów itd.?
Zdecydowanie tak. Polityka firmy, w której pracowałem (zresztą tego się właśnie podczas pracy w IRS nauczyłem i przenosiłem do moich kolejnych działalności), zakładała, że nie ma sensu oszczędzać w tego rodzaju instalacjach. Od początku tworzyliśmy profesjonalne rozwiązania kompleksowe. Gdy tylko zaczęły się pojawiać tematy instalacyjne, rozpoczęliśmy bardzo bliską współpracę z firmami takimi jak Extron, z którymi zresztą współpracuję do dzisiaj. Przykładowo korzystaliśmy z olbrzymich matryc 12 × 8. Kable RGB HV były podłączane za pomocą złącz BNC. Obszycie przykładowo dwunastu wejść, ośmiu wyjść, po pięć złączy BNC na każde wejście skutkowało tym, że taka instalacja kończyła się bąblami na palcach.
Zaczęły się wtedy również pojawiać pierwsze systemy centralnego sterowania. Od początku rozpoczęliśmy współpracę z liderem rynku – firmą Crestron, z którą również współpracuję do dziś.
Czy w tamtym okresie zacząłeś mieć również kontakt z monitorami wielkoformatowymi?
Tak. Krótko po projektorach na rynek zaczęły wchodzić pierwsze monitory wielkoformatowe wykonane w technologii plazmowej. Nie podobała mi się ta technologia – była obarczona wieloma wadami. Największymi były duża energochłonność oraz szybkość zużywania matryc. Pamiętam, że mieliśmy wiele zgłoszeń serwisowych, gdzie przykładowo było wypalone logo stacji telewizyjnej. Zasadniczą zaletą w porównaniu z obecnymi technologiami było odwzorowanie czerni. W tej chwili technologia plazmowa została całkowicie wyparta z rynku.
Czy w obszarze twoich zainteresowań było wtedy również audio?
Niestety, wiele osób wciąż traktuje audio w instalacjach AV nieco po macoszemu. Wystarczą przecież dwa głośniczki – jeśli gra, to gra. My staraliśmy się przykładać uwagę również do tej części instalacji. Oczywiście były to czasy technologii analogowej, więc mieliśmy do czynienia z potężnymi wzmacniaczami, z dużymi mikserami, ale staraliśmy się zapewnić jak najlepsze parametry nagłośnienia.
Jak twoim zdaniem wygląda obecnie rynek branży AV?
Branża cały czas ewoluuje, jednak jej trzon stanowią ludzie, którzy swoje firmy AV zakładali dawno temu. Wiele z nich wciąż funkcjonuje. Wszyscy się znają i szanują. W pewnym momencie z racji spadku cen urządzeń oraz ich dostępności zarówno w marketach, jak i w Internecie wiele osób pomyślało, że może zająć się projektowaniem systemów AV. Na rynku pojawiło się bardzo wiele firm, które mając niewielką wiedzę, zaczęły robić projekty. Niestety te firmy często proponują produkty konsumenckie, które nie są przeznaczone na rynek profesjonalny. Przykładowo wielu klientów wciąż jest zdania, że gdy potrzebujemy ekranu wielkoformatowego, to wystarczy telewizor. Przecież taki ekran kosztuje w markecie kosztuje 3000 zł, więc dlaczego mam kupować rozwiązanie profesjonalne za 7000 zł? Oczywiście jedno i drugie urządzenie ma wyświetlacz, ale jedno z nich służy do tego, by pooglądać sobie wieczorem film, a drugie jest profesjonalnym narzędziem, które ma przynieść zysk osobie w niego inwestującej i być bezawaryjne podczas długich godzin pracy. Pomimo podobnego wyglądu to są dwa różne urządzenia. Na szczęście znów wśród inwestorów zaczyna wracać świadomość tego, że niekoniecznie to co najtańsze jest najlepsze.
W zasadniczy sposób uległ zmianie także sam model sprzedaży rozwiązań AV. Oczywiście możemy sprzedać pojedynczy projektor, ale jest to sprzedaż marginalna. Teraz kładziemy nacisk na sprzedaż całego systemu, kompletnego rozwiązania, w którym projektor jest tylko jednym z wielu elementem.
W jaki sposób dokonujesz wyboru dostawców rozwiązań, które znajdują się w twoim projekcie?
W przygotowywanym przeze mnie projekcie nie znajdzie się urządzenie nowego dostawcy, którego fizycznie nie dotykałem. Nie wierzę w karty katalogowe i w marketingowe zapewnienia. Z drugiej strony, pracując z określonymi uznanymi markami, wiem, że gdy na rynku pojawia się nowy produkt, to będzie to rozwiązanie dobre, spełniające oczekiwania.
Bardzo istotną kwestią jest wsparcie techniczne. Bardzo ważne jest dla mnie to, że firma w szybki sposób potrafi odpowiedzieć na moje pytania, udzielić pewnych wskazówek.
Porozmawiajmy o dostępnych dzisiaj rozwiązaniach technologicznych. Czy twoim zdaniem obecnie ekran wielkoformatowy może być stosowany zamiennie z projekcją?
Uważam, że ekrany wielkoformatowe to jest przyszłość i rynek rozwija się właśnie w tym kierunku. Póki co są dwie bariery – pierwszą z nich jest wielkość dostępnych rozwiązań, a drugą cena. W każdym rozwiązaniu, poza specyficznymi instalacji w rodzaju mappingu czy ogromnej, kilkudziesięciometrowej projekcji, wolę zastosować na przykład ścianę monitorów bezszwowych lub jeden stucalowy ekran, oczywiście jeśli pozwala na to budżet.
Myślę, że jeszcze cztery–pięć lat i monitory o podstawie 2,5 m i więcej staną się w pełni dostępne.
Co według ciebie głównie przemawia w takiej sytuacji za ekranem?
Wszechstronność. Po drugie – możliwości architektoniczne. Często jest tak, że to kształt pomieszczenia i jego elementy określają miejsce instalacji projektora i ekranu. Przykładowo żyrandole w sali hotelowej skutecznie uniemożliwiają zastosowanie projekcji. No i obraz na monitorze jest mniej podatny na wpływy oświetlenia w pomieszczeniu. Tych zalet jest naprawdę bardzo wiele.
Również kwestie kontrastu?
Tak. Niemniej kontrast jest moim zdaniem nieco fałszywym parametrem. Nie jest to parametr, który powinien być aż tak bardzo brany pod uwagę, ponieważ metody mierzenia kontrastu nie są zunifikowane. W zależności zatem od metody pomiarowej może on wynosić 1:10 lub 1:1 000 000. W wielu wypadkach jest to tylko chwyt marketingowy.
Bardzo istotnym elementem realizowanych obecnie projektów AV jest cała technologia dostarczenia sygnałów do urządzeń.
Przede wszystkim trzeba raz na zawsze zapomnieć o technologiach analogowych, technologia analogowa umarła. Niektórzy klienci proszą nas jeszcze o złącza VGA, ponieważ wciąż niektórzy mają laptopy z tego rodzaju portami, ale to już jest raczej koniec tych rozwiązań.
Pozostały technologie cyfrowe. Technologia HDMI i Display-Port są super w sytuacji, w której chcemy połączyć urządzenia oddalone o 2–3 m.
Na potrzeby bardziej oddalonych urządzeń mamy cały wachlarz różnorodnych rozwiązań bazujących na skrętce, jednak moim zdaniem tylko i wyłącznie sprawdza się standard HDBaseT. W tej chwili 90% instalacji projektowanych i wykonywanych przeze mnie bazuje właśnie na tym rozwiązaniu. Jeżeli klient dopuszcza możliwość pewnej kompresji obrazu, jestem w stanie zaproponować inne rozwiązania po skrętce, bazujące na normalnym streamingu. O tym, że rynek będzie zmierzał w kierunku HDBaseT, świadczy również fakt, że coraz więcej producentów instaluje złącza odpowiadające temu protokołowi w produkowanych urządzeniach. Wykorzystanie wspomnianego protokołu rażąco zmniejsza również koszt samej instalacji, ponieważ długi kabel HDMI wysokiej jakości wiąże się również z bardzo wysoką ceną.
Jest jeszcze aspekt serwisowy. Czas życia projektora w instalacji wynosi około trzech lat – potem projektor starzeje się technologicznie, natomiast czas życia instalacji może być kilkakrotnie większy, prawdopodobnie cały czas będziemy chcieli przesyłać sygnał z przyłącza do projektora. W przypadku standardowych kabli HDMI rzadko mamy możliwość bezproblemowej wymiany kabla – gdy ulegnie on awarii, trzeba rozkuwać ścianę! W przypadku skrętki standardowo puszczamy skrętki nadmiarowe, a więc gdy jedna nam się zepsuje, wykorzystujemy drugą. W przypadku kabli HDMI takie rozwiązanie byłoby za drogie.
Czy twoim zdaniem rynek będzie wciąż kroczył w kierunku pogoni za rozdzielczością?
Powiem tak: z punktu widzenia projekcji rozdzielczości na poziomie potocznie znanego full HD, a więc 1080p przy standardowej sali projekcyjnej z ekranem o podstawie 2,5 m, są wystarczające. 4K jest bardzo fajnym chwytem marketingowym. Pamiętam, że ostatnio zostaliśmy poproszeni o wstawienie do projektu monitorów dwudziestoczterocalowych 4K. To zupełny nonsens, ponieważ litery wyświetlane w takiej rozdzielczości są takiej wielkości, że praktycznie nie da się ich przeczytać. Zastosowanie 4K w standardowych projektorach biurowych również nie ma zbyt dużego sensu. Trzeba pamiętać, że oprócz samego sprzętu trzeba mieć również odpowiedni content do wyświetlenia.
Dla mnie zwiększanie rozdzielczości ma sens tylko w przypadku tych największych ekranów projekcyjnych. Jeżeli będziemy chcieli wyświetlić obraz o podstawie 10–12 m, wówczas 4K będzie miało sens i będzie widoczne.
Czy według ciebie systemy AV i IT stają się systemami współdzielącymi instalacje?
Nie szedłbym w tę stronę. Aby przesłać sygnał HDBaseT, potrzebujemy szerokiego pasma. Oczywiście w ramach sygnału HDBaseT poza sygnałami wizyjnymi idzie również standardowy sygnał ethernetowy, jednak nie widzę przyszłości we wpuszczaniu sygnałów wysokiej jakości w sieci budynkowe, chociażby ze względu na zajętość tych sieci. Wprawdzie powoli sieci gigabitowe stają się standardem, jednak liczba informacji krążących w sieci jest tak ogromna, że oddzielałbym te dwie warstwy: warstwę dla systemu AV i warstwę do transmisji TCP/IP.
Dużą zmianę w systemach AV wywołal rozwój technologii transmisji sygnałów w postaci bezprzewodowej. 
Ta zmiana dzieje się w tej chwili. Jest to bardzo duże ułatwienie dla klientów, jednak według mnie obecnie jest to pewne rozszerzenie funkcjonalności instalacji, a nie zamiana transmisji kablowej na bezprzewodową. Korzystając z systemów, które mamy obecnie na rynku, możemy wyeliminować konieczność przełączania sygnałów, wielu kabli, złącz itd. Jednak jest to technologia, która nadaje się doskonale tylko do prowadzenia prezentacji o małej dynamice. Poza tym jest to technologia, która zawiera w sobie kompresję, co może spowodować, że przy dużej rozpiętości tonalnej kolorów obraz ulegnie zauważalnej degradacji.
A jak wygląda sytuacja w przypadku audio? Czy uważasz, że jest jeden złoty protokół, który jest odpowiedzią na wszystkie problemy?
Jestem zwolennikiem standaryzacji. W przypadku HDBaseT mamy sytuację, w której jeden protokół spina wiele bardzo różnych produktów, różnych producentów. Jeżeli chodzi o protokoły cyfrowej transmisji dźwięku, przez wiele lat niezwykle popularny na rynku był CobraNet. Miałem z nim wielokrotnie do czynienia i za każdym razem jego użycie powodowało u mnie nieprzespane noce, ponieważ w sytuacji, gdy gdzieś się pomyliłem, w trakcie adresowania działy się cuda. Protokół Dante jest super rozwiązaniem, coraz więcej urządzeń ma go na pokładzie i widzę, że coraz więcej firm inwestuje w to rozwiązanie. Mam nadzieję, że będzie to przyszłość dźwięku cyfrowego.
Dziękuję za rozmowę. 

TEKST I ZDJĘCIA: Łukasz Kornafel, AVIntegracje